Sklep Forever 21 miałam okazję poznać i pokochać będąc w USA. Bardzo ucieszyłam się, więc na wieść, że sklep zawita do Krakowa. Dopiero jednak podczas wyprzedaży postanowiłam tam zajrzeć i udało mi się upolować prawdziwą perełkę.
Gdy zobaczyłam to futro, oszalałam z radości i choć bardzo mi się podobało nie myślałam, że będzie moje. W głowie od razu zaświeciły mi się lampki kontrolne:
- ,,Na pewno jest drogie”
- ,,Nie będzie mojego rozmiaru”
- ,,Nie miałabym do czego go założyć”
- ,,Co powie Maciej !”
Futro jednak wylądowało w mojej szafie, a jeśli chcesz poznać jego historię i moją opinię na jego temat – zapraszam do wpisu.
Wchodząc do Forever 21 zawsze najpierw udaję się na dział ze skarpetkami. Wyjątkowo jednak przyciągnęły mnie wielkie kartki z napisem SALE po przeciwnej stronie. Wśród nich najwięcej było kurtek, grubych bluz i właśnie futra. Na większości widniała metka 40 PLN. Ten sklep słynie z dość nietypowych krojów i kolorów, więc większość tylko przejrzałam. Moją uwagę spośród wielu przykuło to futro. Na początku omijałam je i wybrałam zupełnie coś innego. Zdecydowałam się na ciepły szal i czapkę. Mój mąż oznajmił jednak,że chciałby mi kupić coś ciepłego. Wyruszyłam na poszukiwania i wspólnie znaleźliśmy bluzę. Już idziemy w stronę kasy, gdy znów mignęło mi to futro. Nie wytrzymałam i zdążyłam jedynie powiedzieć: ,,Ja tylko przymierzę!”. Rzuciłam się w jego stronę, ubrałam nie patrząc nawet na rozmiar. Nim doszłam do lustra widziałam uśmiech Macieja, a kiedy je zobaczyłam – przepadłam. Nie znałam wtedy jeszcze jego ceny, ale rozmiarowo było dobre. Spodobało mi się również połączenie z różowymi traperami. ON uśmiechał się co raz szerzej, więc pozostała tylko cena…
Pierwotnie kosztowało 249, 90 zł (pod naklejką widoczna oryginalna cena 49,90$), a zostało przecenione na 40 zł ! W rękach trzymałam szal i czapkę za 30 zł, a w drugiej futro za 40 zł, więc wybór był prosty. Przy kasie okazało się, że jest to ostatnie futro jakie im zostało i wygląda na to, że czekało na mnie. Sprzedawca powiedział nam, że wszystkie, które wyciągnęli od razu się rozeszły. W domu przymierzałam je wiele razy, aż w końcu zdecydowałam się w nim wyjść. Termometr wskazywał -13 stopni Celsjusza, dookoła śnieg, więc lepszej pogody na jego debiut nie mogłam sobie wymarzyć.
Futro jest naprawdę grube i ciepłe. Przy tym jest lekkie i pokryte długim włosiem w czterech kolorach. Zaczynając od góry: żółty, niebieski, brąz, który na koniec przechodzi w róż. Przy tym świetnie zgrywają się rękawy. Wydawało mi się ono wielkie i bałam się, że będzie ograniczać ruchy, ale nic z tych rzeczy !
Minusem okazał się brak jakiegokolwiek zapięcia w postaci zamka czy guzików. Z tego względu jednak, że jest ono bardzo ciepłe potraktowałam je jako ostatnia warstwa ubioru na cebulkę. Pod spodem miałam kilka bluzek i sweterków, które zapobiegały wszelkiemu przeszywaniu zimna, a na szczęście wiatru tego pięknego dnia nie było.
Jego pastelowe kolory kojarzą mi się z tęczami i jednorożcami. Idealne, aby nie tylko ogrzać się w zimowe dni, ale również wypełnić je pięknymi barwami i rozjaśnić swój dzień. Nie jest to element garderoby, który nosiłabym codziennie, ale na zimowe spacery w słońcu i śniegu sprawdza się idealnie. To moja perełka zimowych wyprzedaży i absolutny hit w mojej szafie! ❤
Futrzany płaszcz – Forever 21
Sweterek – SH
Spodnie – No Name
Pasek – Stradivarius
Rękawiczki – No Name
Nauszniki – Pepco
Trapery – Renne
Kurtka Stefana – Maxi Zoo Polska
Pomadka – Million Dollar Lips od Wibo nr 2